sobota, 17 grudnia 2011

Oskarżam!

Na pewno wszyscy ci, którzy dobrze znają Kostka zdziwią się i uznają, że nie jestem obiektywny, gdy powiem, iż jest niemiłosiernie męczącym dzieckiem. Kiedy słyszę, że inne dzieci idą spać wraz z dobranocką, to aż mi się coś wewnątrz skręca. Niestety nie studiowałem niczego medycznego i nie wiem, co to jest. Nasz kochany syn po prostu jest bardzo aktywny, są tacy wśród nas, którzy zastanawiają się czy przypadkiem nie będzie miał nowej cywilizacyjnej choroby zwanej ADHD. Faktycznie możemy trochę dłużej pospać niż pozostali nasi znajomi, którzy uraczeni zostali dobrą nowiną, lecz zaraz po przebudzeniu nie mamy chwili dla siebie. Jesteśmy tyranizowani, zauroczeni oraz szantażowani potężnymi argumentami. Moc hałasu jest wręcz nie pojęta. Uspokajanie naszej pociechy polega na ciągłym noszeniu go na rękach i pokazywaniu wszystkich zakamarków mieszkania. Przy okazji dobrze, by było, jakby ktoś mu coś zaśpiewał, no i nieodzowne staję ustawiczne kołysanie. To ostatnie wychodzi mi całkiem dobrze, gdyż dzięki temu systematycznie codziennie robię sporą dawkę półprzysiadów. Oczywiście, wszystko, co tu piszę to jest czcze gadanie. Jednak przezornie zarejestrowałem kilka dowodów w obronie moich oskarżeń:

Film jest bardzo krótki z obawy, by nikt mnie nie oskarżył o jakieś znęcanie się nad postnoworodkami. Znosząc dzielnie te niedogodności losu zaplanowałem zemstę. Otóż liczę, że za 14 lat zdziadzieję już do reszty i godzina 8 w sobotę będzie się ocierała w moim mniemaniu o godziny południowe. Wtedy to mój synuś będzie w idealnym wieku, który uwielbia rozkoszowanie się możliwością wielogodzinnego snu. Wtedy ja będę do niego przychodził i z niewinną miną prosił o zrobienie swojemu ojcu drugiego śniadania.
Ostatnie dni oczywiście przyniosły ze sobą kilka kolejnych osiągnięć naszego młodego członka rodziny. Po niesamowitej fascynacji swoimi dłońmi, rozpoczął rozglądać się dalej. Natrafił na stopy, które stały się idealną rzeczą, którą można sobie wepchnąć w usta:


Jednak rodzicielstwo nie jest takie straszne, jak je malują i są chwile, które pozwalają zapomnieć wszystkie przeciwności losu:



Dla tych mniej kumatych zaznaczę, że Kostek wierzy mi bezgranicznie i zakłada a-priori, że moja dłoń, która wędruje wahadłowo pomiędzy pewnym punktem w przestrzeni a twarzą Ptysia, nie zatrzyma się na jego malutkim i słodkim nosku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz