piątek, 9 grudnia 2011

Turbo żyrafa.

W dniu, który uczciliśmy, jako imieniny Kostka, zjawiłem się w sklepie, w którym pewien pan napomknął mi o niejakiej żyrafie. Zapaliłem się. Niestety nie udało się tego dnia dobić targu, gdyż towar był dopiero sprowadzany. Niegdyś, od pewnej pary dowiedziałem się, że jeszcze inna nasza znajoma, uważa nabycie ów rzeczy za naczelny obowiązek każdego rodzica. Od tamtej pory wiedziałem, że nie jestem dobrym rodzicem. Jednak czas pomógł i wymazał z mojej pamięci ten mały uszczerbek w mojej doskonałości. Aż tu nagle pewien pan w sklepie zwalił się na moją głowę niczym grom. Dał mi szansę tym jednym zapytaniem na to, bym mógł stać się wzorowym rodzicem. Okazji nie trzeba było długo szukać. W końcu za parę dni miały być Mikołajki. Dzień, w którym kazano się stawić Z. na jakiejś dziwnej rozprawie sądowej, a ja sam porządnie się przeziębiłem. To ostatnie wpłynęło negatywnie na moją aktywność tego dnia i wiele rodzin pozostało tego dnia bez prezentów. Po prostu św. Mikołaj nie spisał się tej zimy jak należy. Zresztą zima to duże słowo, gdy wygląda się za okno.
6.12.2011 kolejna "turbo" żyrafa znalazła swojego nowego właściciela i był nim Kostek. Żyrafa ma na imię Sophie i obchodzi w tym roku swoje pięćdziesiąte urodziny. Jest to trochę podejrzane, więc obiecuję mieć ją na oku. Oczywiście ma w sobie wszystko, co najlepsze. Po pierwsze... i najważniejsze nie wyprodukowano jej w Chinach, po drugie nie zrobioną jej ze sztucznego kauczuku, a farba jest zjadalna... Poza tym ma same zalety. Została stworzona dla noworodków z myślą o nich i pobudza ich wszystkie zmysły oraz posiada pozytywną opinie jakiegoś instytutu. Taki prezent to obowiązek!
Zanim kupiłem tę zabawkę, wyobrażałem sobie niewiadomo co, a "turbo" żyrafa wygląda tak:
Na koniec muszę dodać, bo obiecałem matce nieszczęsnego dziecka, że zamieszczę jej "dziewczyńskie" spostrzeżenie. Od jakiegoś czasu stało się tak, iż Tostek stał się absurdalnym poławiaczem wszystkich pieszczot. Daje się całować i prawie nadstawia, w dodatku, jeśliby potrafił, na pewno według niej chciałby się przytulać i rzekomo żadne proce i kamienie mu w głowie. Niestety nie jestem wstanie potwierdzić tego, co matczyna jaźń spostrzegła.
Od zaprzyjaźnionej osoby dostałem nawet informację, że każde dziecko jest indoktrynowane tą zabawką w pewnym najbardziej błyszczącym kraju Europy. W dodatku zrobili sobie nawet o niej pewien film:
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz