Wigilia stała się święta dlatego, że zwierzęta mają wówczas prawo głosu. Tak naprawdę zawsze mają to prawo, jednak tego szczególnego dnia, o którym już nie raz na tym blogu mówiliśmy, mogą wyrazić swoje myśli ludzkim głosem. Od pewnego czasu Kostek usilnie stara się nas nauczyć swojego języka, ale chyba jesteśmy zbyt oporni, co skutkuje jego zniecierpliwieniem. My natomiast jesteśmy ostoja wyrozumiałości i spokojnie czekamy, aż nasze głoski spłyną przy pomocy Bożej Łaski na naszego syna. Niemniej rozpoczęło się nieme odliczanie, kiedy nastanie ten czas, że zbitek wyrażonych wyrazów ułoży się w jakiś sensowny tekst i uderzy nas swoim przesłaniem. Wtedy będzie można powiedzieć, że nawiązaliśmy nić zrozumienia. Obecnie przed-mowa przedstawia się w sposób następujący:
Słyszeliście kiedyś, że politycy kłamią? Że omamiają nas swoimi słowami? Że jest to perfidne i niegodne? Na poniższym przykładzie, możecie zauważyć, że tak przedstawia się ludzka natura. Czarowanie, mamienie i urzekanie mamy w swojej naturze. Kostek przerósł pod tym względem wszystkich. Nie dość, że wygłasza obietnice, które wszyscy chcą usłyszeć, stwarza pozory, że już zaraz zacznie mówić oficjalnym językiem, to jeszcze zaznacza swoimi pauzami, gestami, kiedy trzeba się cieszyć z tego, co powiedział, a także klaskać w dłonie. Wydaję mi się, że nawet najwytrawniejszym politykom nie śniło się, aby wprowadzić do swojego arsenału podobną retorykę. Pozwala ona nie tylko uradować szerokie masy, ale także uniemożliwić późniejsze rozliczenie z obietnic:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz