Jakby ktoś nie wiedział, to Kostek poznał już Mazury, teraz poznaje smak piasku w Chałupach, a niebawem odwiedzi nasze Tatry. Jedne wakacje to dla takiego kozaka trochę mało. Mój syn ewidentnie poczuł, że może się wozić na Helu, jak przeciętna "Warszawka". Zatem namówił swoją mamę i babcię, aby zabrały go w te miejsce rozpusty, gdzie odnalazł się w niesamowicie szybkim tempie. Nie może nie być tutaj miejsca o naszych wspaniałych kolejach, więc nauczone już, że Kostek w byle jakich warunkach nie jeździ przygotowały dla niego specjalny wagon:
Na wszystkich, których spotkał zarówno po drodze, jak i na miejscu zostawił ich pamięci pewne ślady:
Na plaży poczuł się prawdziwym panem, kiedy chciał się bawić, robił to, kiedy chciał iść się wykąpać szedł pluskać się w morzu, nie zważając na zaniepokojone spojrzenia swoich opiekunów, kiedy chciał płakać, to płakał, kiedy denerwowała go czapka, to ją zdejmował. Wypoczywający czuli się przez niego całkowicie sterroryzowani, wstawał o porach, o których im się jeszcze nic nie śniło, a kład się spać, kiedy oni marzyli o ciszy i spokoju. Kiedy był głodny, podchodził po prostu to pierwszej lepszej ofiary i wyciągał to, co go interesowało. Z pewnością, kiedy będzie starszy będzie to coś mniej niewinnego, jednak tym razem zabrał suchara ryżowego i rozkoszował się nim przy porządnym bałtyckim wietrze.
Co uważniejsi czytelnicy dobrze wiedzą, że dla Kostka nei ma przeszkód, kiedy zapragnie jeść piasek, to zrobi to!
Jak widać po minie musiał smakować niczym lody waniliowe, których smak mu pozostał pewnej nieśmiałej próbie. Przynajmniej tym razem był lepiej przemielony niż ten mazurski.
Mimo wszystko jodowane powietrze służy Kostkowi i przeważnie ma świetny humor, niemniej jednak strasznie tęskni za tatą, ale jego męska duma nie pozwala mu tego ukazywać:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz