piątek, 5 kwietnia 2013

Od święta się pokłonię.

Wiosenne święta wielkanocne były w tym roku pod znakiem sportu. Każdy miał swoją dyscyplinę, w której się specjalizował. Ja na przykład jadłem mazurki, brat oglądał filmy, Z. spała, a o innych to już nie powinienem mówić. Kostek jednak bawił się piłką, rowerkiem (sprezentowanym), ale najlepszy był w swoich maratonach. Kostek prezentuje się w najnowszej kolekcji bielizny sportowej, w minimalistycznym niskoprofilowym obuwiu:
Kostek nareszcie dorósł do obuwia, które dotrzymał w święta, które były uboższe w opady śniegu niż te obecne. Normalnością stało się teraz, że śnieg pada wiosną, a zimą pada deszcz. Sam zainteresowany bardzo był zadowolony z prezentu, który pakowany był mu przeze mnie na nogi i chętnie pozował przed obiektywem, aby pokazać, jaki to on jest modny. Teraz, gdy zrobi się trochę cieplej i wyjedzie na swoim nowym super rowerku, to wszystkie będą doń wzdychać:
Aby tradycji stało się zadość w czasie świąt, trzeba było oblać parę osób, szczególnie te najbardziej narażone na negatywne działanie zimnej wody - czyli mnie. Kostek ze swoją mamą usiadł nad swoją ofiarą i Z. jak przystało na wzorcową matkę, pokazywała sowim malcowi, jak należy rozprowadzać ciecz na ciele zaspanego ojca... Kostek jednak miał mniej cierpliwości i wylał pokaźną zawartość. Jednak w godzinach popołudniowych, wolał zabawić się trochę innym stanem wody:
Efekt tej pracy był oczywisty:
Kostek też chce mieć swojego ajfona, a te chęci wyrażają się mniej więcej tak:
Hazard to prawie drugie imię Kostka, natomiast pierwsze to centrum uwagi. Czyli kiedy dorośli grają w kości, Kostek bije pokłony:

Kostek umie przybić piątkę, a także trochę poganiać się:
Niestety "żółwik" nie został do końca odkryty.
Po skończonym szaleństwie dobrze jest zasiąść wygodnie:

1 komentarz: