wtorek, 29 stycznia 2013

Przygody z jedzeniem.

Kostek oprócz mięsa toleruje jeszcze słodycze! Niejednokrotnie uważa jednak, że racje wydzielane mu przez dziadków, bądź rodziców są stanowczo za małe. Dlatego często bierze sprawy w swoje ręce i nie uznaje kompromisów. Wówczas jest tylko on i rzecz, która potrafi się szybko rozpuścić w jego dłoniach. Takie sprawy dają mu dużo szczęścia i humor jego znacznie się poprawia. Jego euforia spływa spokojnie na wszystkich i wszystko, co go otacza, na przykład zdarzało się, że ponury śnieżny dzień wyszło słońce, a gorący prany dzionek zaatakowała burza.
 Po skończonym posiłku czas sprawdzić, co tam w biznesie. Jednak ze względu na odpowiednią dawkę węglowodanów, Kostek potrafi być łaskawy dla swego rozmówcy:
Z okazji dnia babci, który przypadał w poniedziałek i dnia dziadka, który miał być jeszcze dzień później, spotkaliśmy się w niedzielę, by uczcić te jakże ważne dla całej naszej rodziny dni. Oczywiście nie obyło się bez fury pysznego jedzenia, które Kostek raczył również zaakceptować. Zabawa była przednia i to przez kilka dni. Ucierpiało wszystko: kanapa, stół, podłoga i parę zbędnych ciuchów.
A wszystko zaczęło się od tego:
Nie wiem, po kim on tak lubi te słodycze?

piątek, 25 stycznia 2013

Wyższe szkolnictwo.

Jeśli myślicie, że macie niesamowicie uzdolnione dziecko, bierzcie przykład z nas. Z przyczyn do końca niewyjaśnionych, powstał taki dzień na ziemi, że Kostek musiał obyć się bez swojej mamy i taty. Został mu jedynie wujek, który akurat tego dnia miał bardzo napięty grafik. Kostek właśnie tego dnia wysłany został na SGGW, aby zdobywać serca prowadzących. O dziwo, nikt nie był zbytnio zbulwersowany. Wujek. jak przystało na studenta, miał tego dnia zaliczenie, a że jego bratanek nie miał możliwości pozostania z nikim poważnym w domu, musieli pojechać razem. Żeby spotęgować wrażenie wkroczyli na salę spóźnieni, a prowadząca została obdarowana naszym brzdącem:
Jak przystało na szkolnictwo wyższe, Kostek spędził czas bardzo kreatywnie z kartką i flamastrem:
Na koniec przyjechała mama. Rodzice w świecie dziecka zawsze pojawiają się o niewłaściwej porze, czyli w momencie najlepszej zabawy, najlepszego snu i tym podobnych rzeczy. Czyli kiedy Kostek przytulał się w najlepsze do młodocianych panienek, mama chciała go zabrać z wyciągniętymi rękami zrobił hałaśliwą scenę:
Od tej pory na pewno już nie może się doczekać, kiedy w końcu dostanie się na studia!

środa, 16 stycznia 2013

W kuchni.

Kostek dobrze wie, jak osiągać coraz wyższe decybele. Od urodzenia jest w tej materii profesjonalistą. Oczywiście zawsze pamięta o tym, że bezpieczeństwo jest najważniejsze, a jak się odbije emalię, to nigdy więcej nie będzie mógł być z takiego garnuszka karmiony, a że garnuszek był trochę za mały na jego brzuszek, postanowił zakończyć jego żywot:
Kostek nieraz pokazał nam, jak nie można zachowywać się przy stole. Tym razem poniższy film jest przykładem, jak dziecko powinno zachowywać się przy stole albo jaki osiągnął poziom sztuki dobrego wychowania. 
Tutaj przykład, gdy patrzy się prosto w oczy wujkowi i na jego czole widoczne są słowa: Wujek, ja tu jem...!
Do powyższego filmu przydało by się kilka słów komentarza. W pierwszej scenie widać, jak Kostek dobrze wie, gdzie znajdują się usta i jak tam powinien trafiać widelec. Pokazuje kilka możliwości nabijania przysmaków na widelec - zarówno jednorącz jak i oburącz. Czasem, gdy wydaje mu się, że nikt nie widzi pozwala sobie na użycie samych rąk do pochłonięcia pokarmu. Zauważcie proszę, że Kostek został poskromiony i spędził czas w kuchni jedynie dlatego, że w końcu został potraktowany jak dorosły i poprawnie posadzony przy stole. Taka postawa wymusza w nim dojrzałe zachowanie, które próbował ukryć za maską swojej dziecięcej niewinności.
Kostek dobrze wie, gdzie jest kuchnia i wie, co można w niej robić. Na przykład można nastawić zmywarkę, kiedy program się już skończył, można przytulić się do szyby rozgrzanego piekarnika albo ściągnąć gwiżdżący czajnik z gazu, można zrzucić parę słoików pustych albo wręcz przeciwnie - pełnych. Kostek wie, gdzie leży mąka, cukier czy kasza i zdaje sobie sprawę, co jest wstanie z nimi zrobić. Nasz synek wiele czasu spędza w kuchni, ale zazwyczaj ten czas nie dotyczy jedzenia, które pomału przenosi się do innych pokojów.

wtorek, 15 stycznia 2013

Z górki na pazurki.

Jazda, jazda. Ktoś by mógł rzec, że poszliśmy nad rzekę i to w dodatku zimą.
Kostek wie, co to zabawa. Niestety rano stwierdził, że będzie musiał użyć planu awaryjnego, ponieważ sanki zostawił u dziadków. Pogoda była cudna, słońce brak wiatru, tylko termometr straszył temperaturą -10 Celsjusza. Kostek wziął ze sobą jabłuszko, a jego mama parasolkę. Tata nic nie wziął, ale on się nie liczy. Wiadomo było, że będzie ostra jazda i to z górki. W pewnym momencie Kostek wraz swoim ojcem usiedli na szczycie śnieżnego pagórka... Jego ojciec poczuł się przerażony i długo zastanawiał się nad podjęciem ryzyka, po czym odepchnął się i zaraz był na dole. Kostek uśmiechał się pod nosem i czuł się dobrze. Powstał niczym pingwin i zaczął kręcić się w kółko. Po czym pokazał język, tak jak go tata uczył.
Kolejny zjazd po zaznaczonej już trasie był już mniej przyjemny, może szybszy, może dłuższy, ale z pewnością bardziej bolesny:
Źródłem całego nieszczęścia był skromnie wystający kamień:
Ostatecznie Kostek postanowił sam sprawdzić, jak to jest kierować tak zwanym jabłuszkiem. Wybrał proporcjonalną do swojego wzrostu góreczkę i dziarsko usiadł:
Cała zabawa zakończyła się zacnie. Kostek ledwo ustał na nogach, lecz humor go nie opuszczał i cieszył się z asekuracji swojego ojca. Jak to powiedział, kołowrotki są super.
Na koniec skierowaliśmy się do domu i wcale nie pomyliliśmy drogi, a Kostkowi sennie opadały powieki.

niedziela, 13 stycznia 2013

Gadam sobie, gadam

Ojcowie mają czasem szczęście spędzać wiele czasu ze swoimi pociechami, niestety w momencie, kiedy taki ojciec pracuje - choć w obecnych czasach nie musi to być obowiązkowe - traci niestety całkiem niemałą możliwość pracy nad rozwojem swojego dziecka. Nasuwa się parę rozwiązań albo rzucić pracę lub jej nie podejmować, albo zacząć pracować z domu, co wiąże się raczej z szybkim dyscyplinarnym zwolnieniem, ponieważ istnieje mała szansa na możliwość skupienia się choćby na 20 minut. Można także sprowadzić do siebie brata, który stanie się jakby substytutem i chociaż będzie rejestrował najważniejsze momenty z małego życia.
Kostek wykorzystuje każdą możliwą chwilę, by móc wtrącić swoje trzy grosze. 

środa, 9 stycznia 2013

Kostek w nowym roku jest jeszcze lepszy.

Spójrzcie tutaj na Kostka i pomyślcie, ile wy oszczędzilibyście na fryzjerze:
Jak sobie pewnie zdajecie sprawę, Kostek nie poznał jeszcze uroku zimnej maszynki do golenia czy makabrycznych fryzjerskich nożyczek, które normalnie bardzo chętnie spożytkował by na swój własny sposób.
Kostek ostatnimi czasy wziął przykład z rodziców i rozłożył się pod wpływem jakiejś dziwnej infekcji, która nie chciała mu pozwalać oddychać. Od tamtego czasu jego życie przewróciło się do góry nogami, pomimo tego że nie zdążył jeszcze podpalić choinki czy rzucić śnieżną kulką. Otóż Kostek powrócił do swoich pierwotnych zwyczajów i obraził się na sen. Zaburzył tym sposobem naturalny rytm życia swoich rodziców i począł zasypiać bardzo późno, a w ciągu dnia całkowicie nieregularnie. Niemniej pokazując swoją wyższość nad rodzicami i wszystkimi innymi żyjątkami, które ostatnio zostały odkryte w domu, że on kłaść będzie się tylko w momentach, kiedy to właśnie on ma na to ochotę. Dlatego niejednokrotnie wybiera niepierwszej świeżości podłogę:
Czasy nadchodzą ciężkie, więc trzeba przygotować się na to. Zatem wpadłem na pomysł morderczego treningu, w którym postanowił uczestniczyć mój brat. Kostek równie bardzo jest nim zainteresowany, co my, dlatego nie pozostawia nas w spokoju podczas wykonywania ćwiczeń. Dlatego podczas robienia mało męskich brzuszków, Kostek uwielbia wchodzić na mój brzuch, albo się do niego przytulać, jak do podłogi powyżej. Czasem zdarza się, że siada na mnie okrakiem i podskakuje, udając, że wie, jak się jeździ na koniu. Innym razem podczas robienia żeńskich pompek, Kostek układa się pomiędzy nami i kładzie się na brzuchu, po czym stara się i podnosi do pozycji, w której młodsze dzieci raczkują.
Kostek uważnie przygląda się dorosłym i stara się naśladować. Na przykład zakłada sobie kapcie rodziców, stara się mówić, chociaż wszyscy mają wrażenie, że prędzej my się nauczymy jego języka, niż on naszego. Poza tym jest bardzo sugestywny. Ostatnim razem, kiedy stwierdził, że nie mamy po co oglądać zawodów Tour de Ski, założył mi kapcie na nogi i ciągnął za palec do drzwi, gdzie kazał się podnieść i sam otworzył drzwi. Szkoda, że pogoda była na tyle brzydka, że spacer tego dnia nie wchodził w rachubę. Kiedyś Kostek na pewno urośnie:
...i wtedy nam pokaże.
Nasz syn jest trochę jak sroka. Kiedy zobaczy pilota do telewizora czy innego sprzętu RTV i AGD, stawia sobie za priorytet, aby go zdobyć i pokazać, gdzie jest jego miejsce. A jego miejsce zasadniczo jest na ziemi, na której ląduje z hukiem. Sytuacja trochę zmienia się z telefonami, które chętnie wykorzystuje do swoich rozmów z wyimaginowanymi interlokutorami. Natomiast kiedy przyjdzie jakaś ciocia, która nieopatrznie obwiesi się czymś, co rzekomo dodaje jej uroku, Kostek bardzo chce wówczas przebywać na jej rękach. Zabawa jest zazwyczaj przednia:
Dzień powinna zamykać kąpiel, która niejednokrotnie jest świetnym miejscem do zabawy. Jest to miejsce, gdzie Kostek dobrze się czuje w tym miejscu i sam świetnie się rozkręca, umilając czas bardzo różnorodnie. Czasem więcej wody znajduje się na podłodze niż w wanience. W łazience rosną naszemu synowi różki:
Niestety Kostek uważa, że sztuka jest najważniejsza, więc poświęca się jej kosztem snu i naszego wolnego czasu. Niestety, nasz syn wie, kto w domu rządzi:

wtorek, 8 stycznia 2013

Tancerz po matce 2.

Kostek ma dryg do tańczenia? Tak wszyscy uważają, bo widzieli na filmie, bo ruszył nóżką, zakręcił bioderkiem i tak dalej. Poniższy nudny jak flaki z olejem film przedstawia, co robi Z. wraz z swoim synem, gdy ojciec jest w pracy... Kostek do swoich sukcesów dochodzi żmudną pracą analizowania układów tanecznych. To się nazywa praca u podstaw.
W końcu trochę zaczął się bujać, aby ostatecznie powiedzieć, że ma to gdzieś i idzie czekać na tatę, z którym będzie miał porządną dawkę męskiej adrenaliny!