poniedziałek, 31 grudnia 2012

Hity na swięta.

Zimę można spędzać na wiele sposobów, jedni zamykają się na cały ten okres w hotelu:
Inni wyjeżdżają do dziadków, którzy zazwyczaj pozwalają na wszystko:
Kostek przedstawił wszystkim swoje możliwości. Teraz nawet już on wie, jak można ułatwić sobie życie używając sportowych rzeczy.
Kostek zapoznaje się pomału z klasyką kina grozy. Jego ulubionym reżyserem jest obecnie Tim Burton: Kostek Klamerkoręki.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozmowy kontrolowane

Rzeczywistość tak pokrętnie układa swoje plany, że czasami Kostek staje się świadkiem rozmowy telefonicznej swoich rodziców, którzy musieli się na pewien czas rozdzielić. Za pewne dziwi się, że nie rozmawiają twarzą w twarz. Takie chwile są najlepsze, aby mógł  rozwijać swoje umiejętności poznawcze. Ten akt Z. określiła, jako: "nie można go spuszczać z oka", bo:

Dzięki swojemu podejściu, Kostek może spokojnie kontrolować przepływ informacji pomiędzy swoimi rodzicami. Nie mniej nie jest tak mało niedyskretny, jak pewien pan w filmie:

czwartek, 6 grudnia 2012

Obiecanki cacanki.

Wigilia stała się święta dlatego, że zwierzęta mają wówczas prawo głosu. Tak naprawdę zawsze mają to prawo, jednak tego szczególnego dnia, o którym już nie raz na tym blogu mówiliśmy, mogą wyrazić swoje myśli ludzkim głosem. Od pewnego czasu Kostek usilnie stara się nas nauczyć swojego języka, ale chyba jesteśmy zbyt oporni, co skutkuje jego zniecierpliwieniem. My natomiast jesteśmy ostoja wyrozumiałości i spokojnie czekamy, aż nasze głoski spłyną przy pomocy Bożej Łaski na naszego syna. Niemniej rozpoczęło się nieme odliczanie, kiedy nastanie ten czas, że zbitek wyrażonych wyrazów ułoży się w jakiś sensowny tekst i uderzy nas swoim przesłaniem. Wtedy będzie można powiedzieć, że nawiązaliśmy nić zrozumienia. Obecnie przed-mowa przedstawia się w sposób następujący:
Słyszeliście kiedyś, że politycy kłamią? Że omamiają nas swoimi słowami? Że jest to perfidne i niegodne? Na poniższym przykładzie, możecie zauważyć, że tak przedstawia się ludzka natura. Czarowanie, mamienie i urzekanie mamy w swojej naturze. Kostek przerósł pod tym względem wszystkich. Nie dość, że wygłasza obietnice, które wszyscy chcą usłyszeć, stwarza pozory, że już zaraz zacznie mówić oficjalnym językiem, to jeszcze zaznacza swoimi pauzami, gestami, kiedy trzeba się cieszyć z tego, co powiedział, a także klaskać w dłonie. Wydaję mi się, że nawet najwytrawniejszym politykom nie śniło się, aby wprowadzić do swojego arsenału podobną retorykę. Pozwala ona nie tylko uradować szerokie masy,  ale także uniemożliwić późniejsze rozliczenie z obietnic:

środa, 5 grudnia 2012

Kot kot i Kostek Kostek.

Na pewno wszyscy pamiętają czarną zarazę, futrzaka diabelnego, piekielnika smolnego, potocznie nazywanego przez nas kicia Kicia. Pomimo różnych prób nazywania go, pokazał swój charakter i pozostał przy swoim kocim imieniu, którego niestety nikt nie zna. Jego historia jest długa i pokrętna i na pewno nie ma dla niej tutaj miejsca, a dlatego, że obecnie jest na wygnaniu w gaju winnym i oliwnym. Nasza kot Kot miał kilka charakterystycznych cech, które wyróżniały go z pośród tłumu, polegające na tym, że opanował do perfekcji sztukę drażnienia się z rodzajem ludzkim. W dodatku potrafił odnaleźć słaby punkt i wbijać w niego przysłowiową szpilkę. Kiedy znalazł taka małą dziurkę, drążył, by powstała z niej wielka jama. Poniżej przedstawiamy wam jego świetnego naśladowcę - Kostka:
Na pewno po obejrzeniu tego filmu stwierdzicie, że to mało, iż każdy potrafi się uwziąć na niedoskonałości pościeli itd. Jednak niech was nie zmyli to anielskie oblicze. Każdy ma swoją piętę Achillesa, a Kostek szkolony w końcu był przez mistrza i wie, jak wystrzelić strzałę, aby dotarła do właściwego miejsca. Chciałbym zauważyć pewną analogię, gdyż żaluzja, do której nasz malec się dotknął, była dotychczasowym placem zabaw kota Kota.

czwartek, 29 listopada 2012

Zabawy bronią.

Każdy, kto ma za mało wrażeń, wie, że czasem trzeba sobie je dodatkowo dostarczać. Kostek jednak bardziej lubi stwarzać sytuacje przyprawiające o zawał serca swoich rodziców. Mówię tutaj o tym, jak nasz syn bierze rzeczy, których nie powinien, a przynajmniej jedno (praktycznie zawsze jedno, chyba że sprawa dotyczy noży) z rodziców to zauważy. Zdarza się do nad wyraz często i Kostek bez przerwy wyciąga jakieś książki, zeszyty czy długopisy, by zrobić z nich właściwy użytek. Poniżej prezentuję kilka zdjęć, na których dzidzia pokazuje, że wie, do czego służą słuchawki!
Rodzice zabawowi, więc ich winorośl również musiał coś po nich odziedziczyć. Był taki dzień, kiedy nadeszła potrzeba, aby uczcić piękną rocznicę jednej z babć. Oprócz czasu miło spędzonego za spokojnym stołem, Kostek odnalazł miejsce, gdzie mógł rozwijać swoje umiejętności. Są takie miejsca, gdzie Kostek ma zawsze dobry humor i wie, jak to pokazać swoim rodzicom, a w tych starszych budzi się sentymentalny pociąg do podobnych zabaw i dzięki temu możemy wspólnie fajnie spędzać wolny czas, cierpliwie czekając na właściwy czas, aby zacząć go indoktrynować własnym hobby.

niedziela, 18 listopada 2012

Dobry Wujek

Kostek ma nie tylko Ciocię wszystkich Cioć, ale ma także dobre wujka. Wujek jest postacią dosyć charakterystyczną i charakterną. Dobry wujek zawsze znajdzie czas w swoim zabieganym przez pracę życiu, aby wyciągnąć Kostka na ścianę i pokazać kilka zacnych "baldów". Niestety tym razem był nie w formie, ale mimo wszystko humor go nie opuszczał. Spędzili razem kilka godzin i wyglądało, że chyba się polubili. Doszło nawet do tego, że Dobry Wujek wystąpił w obronie przed wampirzymi dziećmi, które naśmiewały się z trochę mniejszego kolegi, któremu i tak się to podobało, bo sam z nimi śmiał się z niesmacznych żartów. Dobry Wujek jak przystało na pana Wszechuniwersum, po prostu wyrzucił szarańcze z obiektu i nikt mu złego słowa za to nie powiedział, a wręcz przeciwnie, znaleźli się tacy, którzy mu wręcz podziękowali. Dobry Wujek oprócz tego, że postanowił poświęcić swój drogocenny czas dla Kostka postanowił także trochę się na niego wykosztować. Zapowiedział bowiem wszem i wobec, że odwiezie malca do domu i jak powiedział tak zrobił, mimo że jeszcze więcej pieniędzy ryzykował, zabierając go bez specjalnego fotelika, który umożliwiał bezpieczną i względnie tanią podróż po polskich drogach. Kostek przekonany był, że Dobry Wujek robi tę drobną przysługę, gdyż planował odwiedzić swoją rodzinę w powiecie wołomińskim, lecz nie - Dobry Wujek zrobił to z dobroci serca. Dobrze mieć Dobrego Wujka, jak mawiał ojciec Kostka!

wtorek, 6 listopada 2012

Brazowe plamy

Zawsze przychodzi taki moment, kiedy ktoś komuś musi upuścić trochę krwi. Sobie też, kiedy ciśnienie mówi już małemu móżdżkowi, że zaraz go rozsadzi. Czy widzicie te plamy? Tak, to pierwsza krew, która płynęła strumieniami. Fachowa opieka, która nie upilnowała delikwenta stwierdziła zaraz po zdarzeniu, że zęby są na miejscu i poczęła się zastanawiać, ile szwów będzie potrzeba. Zabawa zakończyła się małym krwiaczkiem.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Pierogi

Kuchnia dla Kostka nie ma tajemnic. Każda szafka została już nieraz otworzona, zawartość wyrzucona, a co bardziej kruche rzeczy nie dożyły spokojnej śmierci. Nasz syn dobrze wie, co trzeba robić, aby zwrócić na siebie uwagę. Zdaje sobie jednocześnie sprawę, gdzie biała mąka powinna się znajdować w kuchni, a gdzie nie. Może już także stwierdzić czy biały proszek jest dobry i czy pozytywnie wpływa na jego samopoczucie.
 Ostatnio dowiedział się także, jak smakuje lizak... Oczywiście babcia go nim obdarowała, babcia od zębów. Taka wróżka zębuszka. Kostkowi bardzo smakował, rozkoszował się nim, jak tylko potrafił. Jadł go w czapeczce, którą oczywiście dwa dni później zgubił, podobnie jak ja dzisiaj czepek na basenie. Po całej tej rozkoszy, wszystko było poklejone. Jemu na tyle się to podobało, że sklejał swoje dłonie, które tak mocno do siebie przywierały, że prawie nie mógł ich ponownie rozkleić.
 
Jeśli sądzicie, że Kostek nie potrafi zaprowadzić porządku w innych pokojach, to jesteście w dużym błędzie. Ten chłopak ma swoje rzeczy w każdym pokoju i zawsze są tam, gdzie należy w kompletnie nienależytym nieporządku, którego on sam nie nazwałby bałaganem. Oprócz różnego rodzaju zabawek, które lubi mieć zawsze pod ręką, lubi różnorodność, dlatego każdy pokój zawiera swój własny zbiór. Musi być dużo atrybutów, gdyż Kostek lubi czasem wyrażać złość, ale zauważył, że jego nietuzinkowe odgłosy nie na wszystkich działają, dlatego wprowadził nowy arsenał zagrywek. Korzysta z asortymentu rzeczy, które ma pod ręką. Łapie je unosi do góry i z wielką złością upuszcza na ziemi. W ten sposób nie raz na ziemi lądują widelce, łyżki czy łyżeczki. Rzadko jednak rzeczy szklane, które przeważnie kończą swój żywot w napadzie euforii i przy dobrej zabawie.
Ostatnimi czasy dowiedziałem się od syna, jak należy nosić majtki! Chwilowo nie mogę się z nim sprzeczać. A jak wygląda? oceńcie sami.

piątek, 2 listopada 2012

Cały tor.

Pierwszą basenową inicjację Kostek ma już dawno za sobą. Nie raz już taplał się w wodzie zanosząc się szczerym śmiechem. Doszliśmy do wniosku, że sezon beztroskiego ciepła się skończył, zatem trzeba chodzić regularnie co niedziela chodzić na basen. Niekoniecznie idzie to w kierunku przygotowania się do dziecięcego triatlonu. Dzięki tym inicjatywom, Kostek otrzymał swój pierwszy czepek:

poniedziałek, 15 października 2012

Faceci w czerni na oczach.

Kostek ma skłonności do patrzenia się w obiektyw. Jednocześnie sprawia mu sporą przyjemność wygłupianie się - trochę tego nie rozumiem. Zaś jego mowa nigdy nie zamienia się w cichy i przyjemny szept, a jest donośna i dociera do wszystkich zakamarków mózgu. Cóż więcej można dodać, przyjrzyjcie się galerii poniżej. Co z nim robimy?

piątek, 12 października 2012

Się gra się ma.

Cytując w tytule klasyka, Kostek jak się doczepi do komputera, to się nie oderwie, dopóki czegoś nie wygra:
 
Nastał taki czas, że zirytował go gość z gry, żeby nie było ze wspólnej drużyny i koniecznie musiał mu napisać, co o nim sądzi:
Jednak po chwili zorientował się, że coś jest nie tak, że taka mała strzałka na ekranie nie porusza się zgodnie z jego marzeniami i wtedy dorwał się do myszki:
Złapał za myszkę, lecz trochę zbyt impulsywnie i w tym momencie uświadomił sobie, że właściciel tego drogiego sprzętu stoi nad nim z aparatem:
Chciał przeprosić, lecz było już trochę za późno. Jednak wujek wszystko mu wybaczył, po tym, jak wygrał mu grę i nabił całkiem niezłe statystyki. Oczywiście Kostek nie zachowuje się, jak znany wszystkim furiat:
Dozwolone tylko powyżej 12 roku życia.

czwartek, 11 października 2012

Mechanik.

Kiedy byłem mały imponowali mi ludzie, którzy bez niczyjej dezaprobaty mogli chodzić brudni. Na czoło profesji wychodzili śmieciarze, murarze, malarze... no i mechanicy samochodowi. Wszyscy przedstawiciele tych profesji mieli kilka wspólnych cech, główną jest skłonność do używek. Kiedy przez moją głowę przechodzą obrazy tej klasy robotniczej, nieodzownym atrybutem był papieros, który nierzadko trzymany był w charakterystyczny sposób w ustach, nieważny czy taki pan mówił, machał pędzlem, kręcił przy tłumiku albo nakładał zaprawę na cegłę. Zawsze bibułka papierosa była nieskazitelnie biała, mimo że ich ręce zawsze były umazane smarem lub innym ustrojstwem. Papieros to była rzecz magiczna, która zadedykowana była jedynie dla osób dojrzałych i dla osób takich, jak ja całkowicie niedostępne. Jednak nie do końca! Wówczas był to czas, kiedy na ulicy brudziłem specjalnie ręce i zbierałem zgaszone (nie zawsze) z ziemi. Kiedy przywdziewałem takie kreacje, wsadzałem sobie zebrane papierosy do ust i wykrzywiając w specyficzny sposób twarz, rozmawiałem z kolegami, których wówczas na podwórku nie było, z odpowiednim grymasem, udając nieczęsto kowboja z jakiegoś westernu.
Kostka ostatnio coraz bardziej ciągnie do roweru (mojego), szczególnie wtedy, kiedy jest rozbierany w ramach cotygodniowej konserwacji. Podchodzi i dotyka szczególnie tych elementów, które są najbardziej brudne. Podświadomie dobrze go rozumiem, ale tym razem jako ojciec muszę go delikatnie skarcić i powiedzieć: "Chłopcze, tylko dorośli ludzie mogą chodzić brudni". On jak zawsze spojrzy na mnie nie pocieszony i zastanowiwszy się stwierdzi swoim zmarszczonym czołem, że mnie nie rozumie.
Kostek niezbyt chętnie chciał trafić do łazienki, na początek swojej nagiej wycieczki wybrał kuchnię, lecz czystość była nieuchronna - niestety.

środa, 3 października 2012

Dziewięć.

Na pewno każdy słyszał o filmie "Siedem", za to nie każdy już pewnie kojarzy film "Dziewięć". Obie liczby blisko siebie leżą, ale niech was to nie zmyli, one kompletnie co innego znaczą i niosą w sobie inną energię. Na przykład "dziewiątka" dojeżdża z dawnej zajezdni Okęcie na Gocławek i w drugą stronę, a "siódemka" tylko do Bazyliki na Kawęczyńskiej. Dziewiątego roku przed naszą erą 9 września Arminus, władca Cherusków pokonał trzy rzymskie legiony w Lesie Teutoburskim, w skutek czego Rzym utracił Germanię na wschód od renu, a 7 roku p.n.e. zmarł tylko Atenodoros filozof stoicki, syn Sandona, a pewnie także parę setek tysięcy innych osób, o których w polskiej Wikipedii nie ma na nawet śladu. 7 i 9 są liczbami naturalnymi, ale nie wrzucajcie ich do jednego worka, zobaczcie jak prosto można "7" zapisać w systemach: dwójkowym - 111, ósemkowym - 7 i szesnastkowym -7, natomiast "9" tworzy pewną pełną symetrię: dwójkowym - 1001, ósemkowym - 11 i szesnastkowym - 9. Siódemka występuje licznie w kulturze, pełno jej w kalendarzu i innych wróżbach, mimo wszystko dziewiątka jej nie ustępuje. Dla niektórych ludów semickich jest ona symbolem przeczucia, odrodzenia, duchowości i podróży, a w greckich fantazjach uchodziła za liczbę rytualną, tyle trwały frywolne misteria Demeter, było dziewięć muz, a wiekiem doskonałym  uważano - 81 lat (9*9). Inne sekty używały liczby dziewięć do określenia ilości chórów anielskich, a ich grzesznicy musieli przechodzić przez dziewięć bram piekielnych, jednocześnie tak jak parę innych liczb dziewiątka uchodzi za liczbę absolutnej doskonałości. Kolejna sekta semicka uznała, że człowiek ma aż dziewięć otworów, zatem jest też symbolem kontaktu człowieka ze światem zewnętrznym. W kulturze dalekiej Azji liczba dziewięć przynosi szczęście i długie życie. Dlatego bardzo się cieszymy (trochę mniej nocami), że Kostkowi pojawił się dziewiąty ząb!

środa, 12 września 2012

Muzyczne podwieczorki.

Wygląda na to, że jak nie mam mnie w domu Z. ćwiczy małego na wielkiego muzyka. Jak mu kiedyś przepowiedział dziadek, gdy jeszcze nie był wstanie kłaść się spać przed 2 w nocy, że zostanie muzykiem jazzowym. Widać Kostek konsekwentnie pracuje nad swoją karierą:
Mimo szczerych chęci, zostałem zaangażowany do tej edukacji. Kostek na moich kolanach również był trochę onieśmielony moją obecnością na lekcjach, kiedy już jednak się do mnie przyzwyczaił, rozochocił się na tyle, że kazał mi się włączyć w tę kakofonię. Złapał mnie za rękę i uderzał o klawiaturę. Cóż, też poczułem się jak muzyk, tylko ekscentryczno-awangardowy. Kostek na moich kolanach prezentował się następująco:
Nasz synek ma małe rączki.

czwartek, 6 września 2012

Tancerz po matce!

Jakby ktoś jeszcze nie wiedział, Kostek ma skłonność do gibania się. Nie wiem skąd ta skłonność, lecz jest małe światełko w tunelu. Kiedy usłyszał ten kawałek:
Zaczął machać głową góra dół, że prawie rozniósł wózek z emocji i obiecał, iż kiedy trochę więcej włosów pojawi się na jego łysince, nauczy się moszować. Jednak nie jest to temat tego wpisu. Skupmy się na tym, co Kostek robi, gdy usłyszy jakiś skoczny bit:
Oczywiście, osoba prezentująca w tle, wyraziła zgodę na publikację i wkroczenie w sferę intymną.
Klaskać oczywiście Kostek też umie, jednak z powodu niezbyt odpowiedniej atencji, humor potrafi się mu przestawić o 180 stopni:
Zwróćcie uwagę na te biodrówki i piękną pracę nóg:

środa, 5 września 2012

Wiejskie zjeżdżalnie.

Największą atrakcją, gdy jest się u dziadków, jest... obecność dziadków! Tym razem tak  nie było i Kostek zdany był na nudny czas z rodzicami, którzy ciągle wpychali mu coś do ust, przewijali, kąpali, spali i tym podobne.

Mimo wszystko udało się przejść z nim na plażę i kilka spacerów, podczas których miał przyjemność pobawić się z innymi dziećmi. Oczywiście żadne dziecko nie interesowało go tak, jak dmuchane zjeżdżalnie. Poniżej widać, jak niecierpliwi się, by jakaś dziewczynka już sobie pojechała, bo jego tata czeka, aż będzie należycie bezpiecznie, potem widać minę względnie zadowoloną, a na końcu swój promienisty uśmiech po tym, jak w końcu sam zjechał. Od samego początku próbował mi się wyrwać, ale żelazny uchwyt trzymał go, jak należy.
Po paru próbach, stwierdziliśmy, że musimy go nagrać, by ukazać heroizm i siłę, jaką mógł się nasz syn wykazać. Przy okazji dodam, że zjeżdżanie z małym dzieckiem ze zjeżdżalni jest dużo bardziej męczące niż bez niego.
Kostek podczas spaceru stwierdził także, że nie musi być muzykiem, bo podobnie cieszy go, gdy mama kopie kamień w piłkarski sposób. Lecz kiedy malec sam miał zamiar kopnąć, schował się za "spódnicę":