wtorek, 5 lipca 2011

5. miesiąc prawdę ci powie.

Kwiecień, który przekornie jest 4. miesiącem roku, dla nas był piątym. To wtedy weszliśmy po schodach z brzuszkiem na pierwsze piętro, by dowiedzieć się czy dzidzia ma siusiaka. Oczywiście była to czysta formalność, bo każdy tata dobrze wie, co tam się dzieje w brzuchu mamusi. Tam była pani o miłym miękkim głosie, która rzekomo bała się na mnie patrzeć, bo ją bombardowałem swoim wzrokiem... Ale to tylko ocena świadków, a jak wiemy, oni zawsze są w szoku i wiele nie pamiętają z całego zdarzenia. Fakt był taki, że autentycznie jedni się bardzo denerwowali, a drudzy trochę mniej. Wiadomo, że tatusiowie nie lękają się niczego, więc mało się denerwowali, a czemu w ogóle takie uczucie nie było im obce?
Wszystko to wiąże się z faktem, że mamusia lubi podróżować i zwiedzała arabski świat od strony plaży i słońca. Świat obcy, ale jednocześnie przyciągający. Co się tam dalej działo to nie wiem, bo niestety nie byłem obecny i jedynie prawdę wyjawić może mama. Jednak nie minęło kilka miesięcy, a okazało się, że mama ma helikobaktera. Jest to niemiłosiernie brzydka choroba, trzeba ją leczyć obrzydliwymi antybiotykami. Przedstawiał się złym samopoczuciem, brakiem humoru oraz porannymi nudnościami. Kiedy już wszystkie autorytety potwierdziły straszliwą chorobę, coś nas tknęło , by pójść w miejsce tajemne (nie mówię tutaj o wróżce). No i okazało się, że w opalonym brzuszku rośnie inny mniejszy brzuszek, który ma należeć do bliżej niesprecyzowanej osoby, która gdyby pojawiła się na tym świecie dziewczynką, na imię miała by Helenka. Jednak los nas oczywiście nierozpieszczał i dał nam chłopca. Dlatego teraz nikt do końca nie wie czy będzie AA czy KA. Jednocześnie wszyscy dookoła szeptali, że karnację może mieć co najmniej śniadą.
Pani doktor zrobiła zdjęcie:
Cóż mogę tu dodać. Dosyć ziemista karnacja, szeroki nos, no i dołek w brodzie, którego nie ja nie mam. Zlałem się zimnym potem. Wtedy to zostało już 10 dni do ślubu.
Wracając wtedy do domu mieliśmy uśmiech na twarzach, no bo jak się było nie cieszyć z takiej chwili. Choć z tego co wiem, to oboje cieszyliśmy się z czego innego. Cóż, człowiek nigdy nie zrozumie kobiety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz