piątek, 8 lipca 2011

Sex w 9. miesiącu.

Tytuł tego postu oczywiście inspirowany jest tytułem pewnego kobiecego serialu, którego nie miałem i nie będę miał przyjmeności oglądać, więc nie będzie nawiązywał do jego treści sensu stricte. Nie mniej na pewno będzie równie ciekawy. Jak każda rodzina spodziewająca się dziecka, poszliśmy na szkołe rodzenia. Oczywiście odpowiednio wcześnie, byśmy nie musieli się stresować, że nie donosimy ciąży przed jej ukończeniem. Dlatego ostatnie zajęcia będą już za tydzień. Są one mniej więcej podobnie ciekawe, jak nauki przed małżeńskie. Tu i tu mamy kontakt z zawodowcami... Dowiadujemy się niesamowitych rzeczy, a najwięcej dotyczy tego, że miejsce, gdzie mamy rodzić jest gorsze niż to, gdzie oni pracują. Choć szczerze mówiąc to do minionego poniedziałku sami dobrze nie wiedzieliśmy, gdzie to będzie.
Jako to z naukami bywa dowiadujemy się na nich samych nowości! A potem zebrani w okół ludzie, dokładnie o te same nowości zadają pytania i dzięki temu spędzamy na sali wykładowej jednorazowo ponad 3 godziny. Wychodząc, wiemy już wszystko. Zajęcia wyglądają następująco: "Uh, uh, uh, ah, ah, ah, ih, ih, ih, ha, ha, ha...". Dodatkowo te dźwięki są znacząco głośne. Tak wyglądały pierwsze zajęcia, potem dowiedzieliśmy jeszcze kiedy jechać do szpitala, a teraz to już pieluchy i mycie dziecka. Biada każdemu dziecku, dobrze, że nigdy nie zobaczy, jak rodzice byli nie poradni w pierwszych chwilach, gdy zieloni rodzice musieli je przewijać i cały ten kram
Wykłady zaczęły się od tego, że wbrew temu, co wszyscy sądzą to ciąża składa się z czterech trymestrów. Nie ważne, jak się to liczy, szkoła prowadzona jest wyłącznie przez kobiety mniej lub bardziej wrogo nastawione do samców. Kiedy już wszystko się zacznie, trzeba będzie zabrać ze sobą parę najbardziej potrzebnych rzeczy. Konia z rzędem temu, kto to wszystko, co się zaleca spakuje do mniejszego plecaka niż 60 l. Zacznijmy od tego, że obowiązkowo trzeba zabrać ze sobą 2 zgrzewki wody niegazowanej, czyli 18 l płynu. Co natomiast ma zabrać tata? Coś do jedzenia i aparat fotograficzny. Przy okazji, jak jeszcze znajdzie się trochę miejsca i czas, by spakować zaleca się wziać: płyty CD, olejek do masażu, dmuchane koło do pływania, lizaki bądź landrynki, kostki lodu oraz wiele monet jednozłotowych i dwudziestogroszowych. W niektórych miejscach można się spotkać z takimi oto metodami łagodzenia bólu porodowego: gaz rozweselający czyli mieszanka tlenku azotu z tlenem... Do tego istne porno, w czasie pierwszego okresu porodu mam ssać bądź masować piersi. Poradzono nawet, abym był mózgiem Z., kiedy traci głowe. Ciekawe czy ona tego chce? "Pomóż jej wykrzesać z siebie męską stronę osobowości, by mogła się zmienić z delikatnej, słabej księżniczki w walczącego rycerza". Jaką mam gwarancję, że jak się przeistoczy, to wróci do swojej starej formy? Co będzie, gdy spodoba jej się mówić w rodzaju męskim?
Co takiego mądre panie mówią o dziecku? Zdecydowanie więcej! Pierwszy okres po porodzie nazywa się adaptacyjnym. W tym okresie dziecko będzie przechodziło testy bibułowe... Uważam, że może to być pomocne, szczególnie, że sam sobie nie radzę z bibułkami, ale w takim wieku? Dodatkowow straszą mnie, że Z. po porodzie będzie miała "baby blues". Ja też będę miał baby blues, tylko pewnie inaczej się to będzie przejawiać. Poradniki dla dzieci też bywają pouczające. W pewnym skrypcie znalazłem takie oto zdanie: "Kontakty z mężczyzną powodują, że dziecko łatwiej usamodzielnia się, bo ojciec uczy je trzymać butelkę...". Nawet nie wiem, jak to skomentować. W tym samym skrypcie poinformowano mnie, że pierwszy raz zmieni się mój status z pozycji biorcy na pozycję dawcy. Dam z siebie wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz