wtorek, 5 lipca 2011

Termin.

Jak to z terminami bywa, to każdy student wie najlepiej. Naginanie ich, niedotrzymywanie, przeciąganie czy wręcz ignorowanie jest na porządku dziennym. Każdy ma w sobie trochę natury studenta, mimo że często zdarza się mu być na czas, to są takie rzeczy, których nie da się tak do końca przewidzieć, kiedy wpadną. Nieważne czy to licencjat, praca magisterska, ślub czy termin porodu. Każdemu może zdarzyć się spóźnić na egzamin czy chociażby śnić o zapomnieniu własnego ślubu, lecz jak to jest z porodem? Jeden lekarz mówi, że ma to być 4 lipca, ale jak to? Panie doktorze, przecież ta pierwsza pani mówiła mi, że 3. Och 3? Cóż wy do mnie mówicie, przcież na pewno to będzie 8... Że lekarze są słabo poinformowani to jeszcze można jakoś zrozumieć, ale jak wytłumaczyć sobie, że nasi przyjaciele? Ci którzy wiedzą za którymi drzwiami będzie się najlepiej działo, gdzie atmosfera jest najgorętsza. Oni także niejednym głosem mówią. Tym razem daje się słyszeć - 5. Obstawiam 5. sierpnia, a ja 4. Jak już wiemy, by nie uznali nas za nienormalnych rodziców musimy urodzić pomiędzy 21 lipca a 18 sierpnia.
Jak to z nami już bywa, do dziś nie mieliśmy położnej. Ogólne zdziwienie tych, którzy się o tym dowiedzieli nawet parę tygodni temu było podobne do pana szofera czterdziestoletniej Wołgi, która nas wiozła ze ślubu na wesele, kiedy przyjechałem do niego 2 dni przed ślubem, by zobaczyć jak się prezentuje limuzyna. Wówczas usłyszeliśmy, że jesteśmy wyjątkowi, bo ludzie umawiają się z nim co najmniej 8 miesięcy przed terminem. Ale skoro już wiecie, że u nas terminy są wyjątkowe, to nikogo nie powinno to dziwić. Dobrze, że ksiądz nie miał podobnego do nas podejścia, choć w wielki czwartek powiedział nam tak:
-Jak to nie macie jeszcze dokumentów ze stanu cywilnego, przecież zostało wam 3 dni?! W takim wypadku nie będzie to ślub konkordatowy..! 
Po paru następnych zdaniach okazało się, że ksiądz uwielbia czarny humor, preferuje horrory i ciężkie kino, jednocześnie próbując nabić nas w butelkę. A my tym razem terminu dotrzymaliśmy. (Cudem)
Położna się znalazła, choć nikt nie dawał nam już żadnych szans. Lubimy działać przeciw szansom. Jednak patrząc na szacowane terminy, musimy pamiętać, by nie rodzić przed 2 sierpnia, bo wówczas nasza wybawczyni będzie jeszcze na wczasach. Więc skoro mamy już ustalać terminy - to na pewno będzie sierpień.

2 komentarze:

  1. słyszałam, że takie zostawianie różnych rzeczy na ostatnią chwilę to umiłowanie ryzyka - adrenalina dobra w każdej postaci - znam to, znam doskonale, ale w sprawach zasadniczych (poród, ślub) nie stosuję - podziwiam nerwy małżonki. Na datę porodu polecam 5.08 - nasz ślub, lub 17.08 - narodziny Tymona (najmłodszy wujek Konstantego v Antoniego)

    OdpowiedzUsuń
  2. no ja tez ja podziwiam :P
    nie wiem czy do 17 dociagniemy :)

    OdpowiedzUsuń