Każdy osobnik, który żyje nocą, dobrze wie, jakie takie życie jest przyjemne. Każda noc, choć z grubsza taka sama, niesie ze sobą gamę nigdy niepowtarzających się cieni. Ciemność powoduje, że każdy obiekt widziany innej nocy, wygląda kompletnie inaczej niż dzień wcześniej. Różne pory nocy powodują, że obraz się mocniej zaciera, a światło, które nań pada, potrafi jeszcze bardziej je zatrzeć. Czasem bywa tak, że jesteśmy w miejscu, gdzie normalnie bywać zwykliśmy i nie potrafimy go poznać albo jak już poznajemy, to nigdy więcej o tym nie pamiętamy. Każda noc jest piękna, bo jest tak samo wyjątkowa, jak wszystkie inne, po prostu niepowtarzalna. Taka pora powoduje, że nie poznaje się nigdy więcej tych osób, które poznało się jeszcze wcześniej albo później. Noc jest dobrym schronieniem dla wszystkich zbłąkanych, którzy podczas dnia wytykani są palcami. Teraz mogą wreszcie odpocząć, a że niewiele różnią się od pozostałego szarego tłumu, dobrze się kamuflują i bywają w miejscach, o których nigdy wcześniej nie śnili.
Tak trochę bywa z Z. To przycupnie w ostatnim południowym pokoju, by zaraz stamtąd się ewakuować, gdy słyszy głosy. Nie te wewnętrzne, które częściej odzywają się do mnie niż do niej. Przenosi się na kolejny materac, który jest bardzo wygodny, dobrze zapadający się, a w więc w mniemaniu Z. bardzo twardy i tylko on umożliwia swobodne zaśnięcie. Jednak głosy natężają się i jeden z nich, całkiem znajomy, od robinę głośniejszy niż na co dzień oznajmia, że jest ich więcej niż norma przewidywała i wszystkich trzeba gdzieś położyć, choć tego ostatniego już nie mówi. Wszystko jest jasne, Z. przenosi się na zesłanie, czyli przed telewizor. Miejsce wygnania, gdzie śpią ci, którym nerwy puszczają i nie potrafią zasnąć na swoim miejscu, nim one ochłoną. Jednak Z. ma anioła stróża, który potrafi pojawić się o najbardziej nieludzkiej porze w miejscu, gdzie go wszyscy oczekują i wyciągnął biedną matkę z opresji. Oczywiście, jak przystało na kobietę w ciąży, nie była mu wdzięczna.
Bywają jednak noce, gdy nikt prawdy ci nie powie. Jedynie można się domyślać. Wtedy przy śniadaniu możliwe są zdania typu: "Zauważyłeś, że mnie dziś nie było?". Oczywiście z udawaną szczerością mówię "Nie" i patrzę, jak kipi kawa z kawiarki, bym mógł znowu nie wypić pysznej kawy.
Takie nocne lunatykowanie powoduje, że niektórzy nie mogą spać, tylko dlaczego akurat ofiara tej czynności czy stanu. Bezczynne leżenie czy wręcz zwijanie się z bólu powoduje, że ofiary tej plagi mają koszmarnogenne pomysły, którymi starają sie podzielić. Oczywiście odbiorca nie widzi sensu przekazywania takich idei właśnie o tak niewłaściwej porze. Efekt jest jednak zamierzony. Nie dość, że do rana sen mój zazwyczaj bywa zmącony jakimiś stresującymi koszmarami, to od rana jestem targany absurdalnymi wyrzutami sumienia. Wtedy dopadają mnie myśli, które jednoznacznie świadczą o tym, że po mału staję się stary takie, jak: "Noc jest po to, aby spać!" albo "Już czas iść spać". Oczywiście poranek wygląda podobnie, walka z powiekami, by się nie zamknęły. Czasem udaje mi się zwyciężyć. Koszmary dopadają mnie coraz bardziej, gdy przychodzę do domu i wiem, że mam bardzo mało czasu, by w nim pozostać. W ten sposób moje poczucie winy rośnie z każdym dniem i rozrasata się do niebotycznych rozmiarów, pod których ciężarem będę miał za chwilę problem z poruszaniem się. Wtedy taki ociężały, gdy już zabiorę się za tę domową czynność, poczuję się niesłychanie zmordowany, a każda sekunda spędzona w wytężonej pracy powodować będzie olbrzymie zmęczenie. Ów zmęczenie będzie potrzebowało czasu do regeneracji i to wcale nie mało. Takie zmęczenie powoduje, że później można sobie wiele wybaczyć i bardziej się lenić niż dotychczas, co pociąga za sobą sen, podczas którego są możliwe kolejne koszmary.
Tak trochę bywa z Z. To przycupnie w ostatnim południowym pokoju, by zaraz stamtąd się ewakuować, gdy słyszy głosy. Nie te wewnętrzne, które częściej odzywają się do mnie niż do niej. Przenosi się na kolejny materac, który jest bardzo wygodny, dobrze zapadający się, a w więc w mniemaniu Z. bardzo twardy i tylko on umożliwia swobodne zaśnięcie. Jednak głosy natężają się i jeden z nich, całkiem znajomy, od robinę głośniejszy niż na co dzień oznajmia, że jest ich więcej niż norma przewidywała i wszystkich trzeba gdzieś położyć, choć tego ostatniego już nie mówi. Wszystko jest jasne, Z. przenosi się na zesłanie, czyli przed telewizor. Miejsce wygnania, gdzie śpią ci, którym nerwy puszczają i nie potrafią zasnąć na swoim miejscu, nim one ochłoną. Jednak Z. ma anioła stróża, który potrafi pojawić się o najbardziej nieludzkiej porze w miejscu, gdzie go wszyscy oczekują i wyciągnął biedną matkę z opresji. Oczywiście, jak przystało na kobietę w ciąży, nie była mu wdzięczna.
Bywają jednak noce, gdy nikt prawdy ci nie powie. Jedynie można się domyślać. Wtedy przy śniadaniu możliwe są zdania typu: "Zauważyłeś, że mnie dziś nie było?". Oczywiście z udawaną szczerością mówię "Nie" i patrzę, jak kipi kawa z kawiarki, bym mógł znowu nie wypić pysznej kawy.
Takie nocne lunatykowanie powoduje, że niektórzy nie mogą spać, tylko dlaczego akurat ofiara tej czynności czy stanu. Bezczynne leżenie czy wręcz zwijanie się z bólu powoduje, że ofiary tej plagi mają koszmarnogenne pomysły, którymi starają sie podzielić. Oczywiście odbiorca nie widzi sensu przekazywania takich idei właśnie o tak niewłaściwej porze. Efekt jest jednak zamierzony. Nie dość, że do rana sen mój zazwyczaj bywa zmącony jakimiś stresującymi koszmarami, to od rana jestem targany absurdalnymi wyrzutami sumienia. Wtedy dopadają mnie myśli, które jednoznacznie świadczą o tym, że po mału staję się stary takie, jak: "Noc jest po to, aby spać!" albo "Już czas iść spać". Oczywiście poranek wygląda podobnie, walka z powiekami, by się nie zamknęły. Czasem udaje mi się zwyciężyć. Koszmary dopadają mnie coraz bardziej, gdy przychodzę do domu i wiem, że mam bardzo mało czasu, by w nim pozostać. W ten sposób moje poczucie winy rośnie z każdym dniem i rozrasata się do niebotycznych rozmiarów, pod których ciężarem będę miał za chwilę problem z poruszaniem się. Wtedy taki ociężały, gdy już zabiorę się za tę domową czynność, poczuję się niesłychanie zmordowany, a każda sekunda spędzona w wytężonej pracy powodować będzie olbrzymie zmęczenie. Ów zmęczenie będzie potrzebowało czasu do regeneracji i to wcale nie mało. Takie zmęczenie powoduje, że później można sobie wiele wybaczyć i bardziej się lenić niż dotychczas, co pociąga za sobą sen, podczas którego są możliwe kolejne koszmary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz